wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 2

Jasne światło mnie oślepiało. Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Mrugałam szybko by coś zobaczyć. Byłam w jakiejś jasnej sali. Żaluzje na oknach były odsłonięte. Denerwowało mnie to światło.To chyba szpital... Ja w szpitalu? Po co? Co się stało?
Kto to jest?! Przy mnie siedział chłopak z głową na moim łóżku. Trzymał mnie za rękę. Kim on jest? Ma piękne jasno-brązowe włosy podniesione do góry. Spał tak spokojnie. Wyglądał cudownie. Ale.. Kim on jest?! Jego klatka piersiowa podniosła się i opadała w ustalonym rytmie. Wyrwałam rękę spod jego dotyku a on natychmiast się przebudził. Spojrzał na mnie a ja ujrzałam jego piękne, świecące, karmelowe oczy. Chwileczkę.. Ja już widziałam te oczy!!
-Kim jesteś? - zapytałam lekko drżąc.
-Kochanie, spokojnie.
-Nie mów do mnie kochanie!  Nie znam cie!
-Spokojnie. - powiedział ciepłym, kojącym głosem i złapał moją dłoń. Natychmiast się uspokoiłam.
-Kim jesteś? - powiedziałam cicho.
-Nie denerwuj się. Już jesteś bezpieczna.
-Nie denerwuję się!! - wrzasnęłam. - Odpowiadaj, kim jesteś ?!
-Nazywam się Justin Bieber.
-Co tu robisz?
-Miałaś wypadek. Wezwałem pomoc. Potem jak się dowiedziałem do którego szpitala cie zabieraja od razu przyjechałem. Przyszedłem, żeby cie zobaczyć usiadłem przy tobie .. i zasnąłem..
-Ale... Justin...Twoje oczy... Nic nie rozumiem...
-Csii, spokojnie skarbie. - uspokajał mnie pocierając kciukiem moją dłoń.
-Gdzie są moi rodzice?
-Twoja mama z Sebastianem w domu. Pojechała odpocząć a twój tata jest w kawiarni szpitalnej.
-A Mike? Jest tu?
-Um... Nie.. Mike'a tu niema. - powiedział lekko zmieszany i smutny.
-Aha.. No okej.. Potem do niego zadzwonię. Justin?
-Tak skarbie?
-My sie chyba nie znamy co?
-No już sie znamy. - powiedział z bladym uśmiechem.
-Widziałam cię tam. - odezwałam się po chwili.
-Gdzie? - zapytał marszcząc brwi.
-Kłóciłeś się z tamtym kolesiem przez którego tutaj jestem.
-A... Um... To nic. - powiedział stanowczo.
-Jak nic? Justin widziałeś, że będzie wypadek. Kiedy on wsiadał ty spojrzałeś na mnie. O co tu chodzi? - powiedziałam spokojnie ale wiedziałam, że jak mi nie powie to wybuchnę.
-Amy... - zaczął Justin gdy nagle do sali wszedł lekarz. No genialne poczucie czasu!!! Czułam jak wszystko we mnie zaczynało się gotować, ale poczułam dłoń Justina na mojej.
O co chodzi? Dlaczego on tak na mnie działał? Rozmawiam z nim pierwszy raz a jego dotyk potrafi mnie uspokoić. Czułam przy nim coś niezwykłego. Nikt jeszcze tak na mnie nie działał.
-Dzień dobry panienko Jones - powiedział lekarz. - A ty to kto? - zwrócił się do Justina.
-Um... Ja? Ja... nikt. Wyjdę już.
-Nie !!!! - krzyknęłam. Nie mógł wyjść. Potrzebowałam go i jego odpowiedzi na moje pytania.
-Wrócę - wyszeptał mi do ucha. Uśmiechnął się jak już stał przy drzwiach i zaraz za nimi zniknął.
-No dobrze panienko. Jak się czujesz?
-Spoko - odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc.
Zadał jeszcze z 20 pytań, posprawdzał całą aparaturę i wyszedł. Miałam nadzieję, że od razu wejdzie Justin ale tak się nie stało. Wyszłam na korytarz ostrożnie się od wszystkiego odłączając. Szłam przed siebie. Nagle.. zobaczyłam go, ale leżącego i krwawiącego na ziemi !!!
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

No i mamy 2 rozdział !! Jak wam sie podoba ?? Komentujcie skarby !! Polecajcie komuś jak wam sie spodoba :D Kolejne rozdziały dodam raczej jutro bo dzisiaj powinnam sie pouczyć na geografie ;((

twitter: https://twitter.com/1880_alexandra
ask: http://ask.fm/JuuuuuuustinBiebs

Jak chcecie być informowani to paczajcie tak skarby -----> . Jest tam zakładka "Informowani" . Hihi :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz