czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 17

Jeżeli czytasz ten rozdział to proszę skomentuj go tutaj na blogu. Chociażby minką albo jedną literką. Chcę wiedzieć ile osób wgl czyta to co piszę.

___________________________________________________________________________________

Związana, uwięziona, zniesmaczona potwornym zapachem "dania" od dziewczyny, którą postanowiłam nazywać: tortownica siedziałam samotna w ciemnym pomieszczeniu.
To przezwisko, które nadałam dziewczynie z jednej strony mnie śmieszyło ale z drugiej przerażało.
Kiedy Tortownica przyszła żeby mnie związać i gdy zauważyła, że nie zjadłam "jedzenia" od niej bardzo się zdenerwowała. Myślę, że w tamtym momencie straciłam z dwie kępki włosów i nabyłam z 10 siniaków.
Wtedy płakałam. Pierwszy raz od kiedy tu byłam, płakałam.. A ona się tylko obłąkańczo śmiała.
Wiedziałam, że to nie wszystko co chce mi zrobić. Wiedziałam, że planuje dla mnie powolną i bolesną śmierć. Taką jaką ja zafundowałam jej chłopakowi Liamowi.SZKODA TYLKO ŻE TEGO NIE PAMIĘTAM!!
Tortownica powiedziała, że dopóki nie zjem tego co dostałam, nie da mi nic innego.
Więc siedziałam teraz samotna, smutna, zamyślona, obolała i głodna oparta o ścianę i uderzająca w nią co chwilę głową.
Co teraz ze mną będzie?Umrę z głodu? A co z Justinem? Próbuje mnie szukać...? Ciekawe gdzie w ogóle jestem. Od kilku dni(podejrzewam, że to dni ponieważ nic nie jadłam a tygodni bym tak nie wytrzymała)nie byłam nigdzie poza tym pomieszczeniem. Justin na pewno zaczął poszukiwania.. Ma dobrych kumpli. Pomogą mu.
A co jeśli nie?
Nie wolno mi tak myśleć! Na pewno. Kocha mnie. Znajdzie mnie, uratuje i pocałuje jak rycerz, który całuje swoją księżniczkę uwolnioną przez niego z wysokiej wierzy.
Tak sobie siedziałam, myślałam i uderzałam licząc sekundy od "1" dopóki ktoś nie zawalił pięścią w moje drzwi.
-Przestań pukać!! - wrzasnęła Tortownica ale nie weszła tu. Nie odpowiadałam, więc dlaczego nie weszła? Dała sobie spokój? Usłyszałam oddalające się kroki więc chyba tak. To do niej nie podobne.. Powinna na mnie krzyknąć że jej nie odpowiadam a gdybym dalej siedziała cicho, powinna wparować do ciemni tego pokoju i zacząć mnie bić aż zaczęła bym krzyczeć i błagać o litość. Potem może by mnie puściła, spojrzała pogardliwie z góry, kopnęła ze trzy razy w różne części ciała, powiedziała swoje i dopiero wyszła.
Dlaczego odeszła?
Ta dziewczyna coraz bardziej mnie zadziwia.. Ale w ten zły sposób. Ona zaczyna mnie przerażać. 
Znowu kroki..
Wraca?!
Zbliża się..
Włożyła klucz do zamka do drzwi mojego pokoju a gdy go przekręcałam zaczęłam czuć w brzuchu i w płucach dziwne ukłucia. Zaczęło mi się robić przeraźliwie gorąco. 
Gdy przekręcała kluczyk drugi raz pojawiły się drgawki. Nie chciałam się trząść ale nie mogłam przestać. 
Drzwi od pokoju otworzyły się. Łzy momentalnie zaczęły spływać po moich policzkach. Dziewczyna nie zwróciła na to uwagi, tak samo jak na to, że dalej nie zjadłam tego co mi dała, tylko usiadła na podłodze obok mnie. Jej gołe ramię - miała koszulkę z odkrytymi ramionami - dotykało mojego, całego trzęsącego się. 
Oparła się o ścianę i westchnęła. 
Przerażona przyglądałam się jej i chyba jej to nie przeszkadzało bo nie krzyknęła na mnie ani mnie nie uderzyła.
W końcu przemówiła:
-Brakuje mi go. - jej głos był przyciszony i spokojny. Jakby smutny. - Bardzo. Gdyby nie ty pewnie byśmy byli daleko w świecie. Mieliśmy tyle planów!
Po tych słowach wymierzyła SOBIE w policzek. Zaczęła się uderzać pięściami po całym ciele a na końcu wyjęła nóż i przecięła sobie żyły - od nadgarstka do łokcia zrobiła około 10 kresek. 
Siedziałam taka przerażona, obok niej, nie mogąc się ruszyc i czekając na ciąg dalszy.
Dziewczyna zaczęła zlizywać krew z ręki. Obrzydziło mnie to ale nie odwróciłam głowy. Byłam zbyt ciekawa co się dalej wydarzy.
Obserwowałam ją gdy nagle z jakiegoś innego pomieszczenia zza drzwi tego pokoju dobiegł głos mężczyzny:
-Lola! Wróciłem! Gdzie, kurwa jesteś?!

______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
polecam opowiadanie : http://fucking-perfect-fanfaction.blogspot.com/


sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 16 cz.2

Teraz już nic nie miało sensu. Zimna, twarda podłoga opierająca się o mój policzek. Cuchnące, wilgotne pomieszczenie. Ta pustka..To nie było istotne.
Nie było ważne też to, że nie wiem ile tu leżę. Obudziłam się nie dawno. A może dawno..
Pochłonięta tą pustką straciłam poczucie czasu.
Ile leżałam nieprzytomna? Dzień? Dwa? Może tydzień.. A ile czasu jeszcze tu spędzę?
W ciemni pokoju zadawałam sobie te pytania ale one też nie miały teraz znaczenia.

Niektóre zdarzenia pamiętałam jak przez mgłę. Jakieś wspomnienie ukazywało się przed moimi oczami ale zaraz znikało pozostawiając mnie z mnóstwem pytań w głowie.

Każdemu oddechowi, każdej sekundzie spędzonej tutaj towarzyszyło pytanie: "co teraz ma znaczenie?"
Chciałam się stąd wydostać.. To było to? 
Ale po co się wydostać?
Do Justina.. Tak, to o niego chodzi. To on ma teraz znaczenie.
Wszystko co tu zrobię, zrobię dla niego. Dla jego uśmiechu, oczu, dla jego pocałunków. Aby znowu poczuć jego dłonie na moich. Aby mieć po co żyć..

Pomyślałam, że zacznę liczyć. Sekundy. Będę chociaż wiedziała ile czasu minie od "1". 
1.. 2.. 3.. 4.. 5.. 6.. 7.. 8.. 9..
Usłyszałam kroki. Dźwięk, stopniowo mocniejszy zbliżających się kroków.
Zaczęłam się trząść. Nie mogłam przestać!
Cholera! Amy! Opanuj się!
Ugh. Chciałabym!
Oczy miałam przez cały czas otwarte i wypatrywałam co się dzieje. Kto tu idzie!
23.. 24.. 25.. 26.. 27.. 28.. 
Po "28" otworzyły się powoli drzwi. Gd doszłam do "32" poczułam okropny zapach! Jakby stęchlizna!
Skrzywiłam się. Cuchnęło okropnie!!
Osoba w drzwiach zaśmiała się. Spojrzałam w górę. 
To była ta dziewczyna. Trzymała w ręku miskę z której wydobywał się przerażająca woń.
Położyła niechlujnie miskę obok mnie. Moc tego smrodu uderzyła mnie tak, że aż musiała odwrócić głowę w drugą stronę na co dziewczyna jeszcze bardziej się zaśmiała. 
Wyjęła długi, świecący nóż z czarnego pokrowca. W środku zaczęłam panikować ale na zewnątrz myślę, że nie dałam tego po sobie poznać. Oprócz drgawek, ale to mogłam zwalić na temperaturę w pokoju..
Dziewczyna przeszła za moje plecy.
Co ona teraz zrobi?
Zabije mnie?
W sumie.. może to i dobrze. Było by dobrze gdybyś nie musiała przekazać dla Justina bardzo ważnej rzeczy.
No tak. Więc powinnam panikować. Ale o dziwo nawet w środku się uspokoiłam. 
Dziewczyna, która pobiła mnie do nieprzytomności stoi za mną z wielkim długim nożem a ja już nawet się nie boje.
No, Amy. Ostatnia myśl w twoim życiu?
Um.. Nie wiem. Nie mogę nic wymyślić! W głowie mam pustkę. Wraz ze strachem chyba uciekły wszystkie uczucia a pozostała nicość..
Dziewczyna pochyliła się nade mną ale zamiast mnie zabić, przecięła liny krępujące moje nadgarstki a następnie te które trzymały moje łokcie.
-Jedz. - odezwała się. Nie był to taki rozkaz, że jak go nie spełnię to mnie zabije. Było to polecenie wynikające z.. obawy? Czy to była obawa? Czy to jest ta sama dziewczyna, która była tu ostatnio?
Powinnam spełnić jej "prośbę" jednak.. to tak śmierdzi!! i Wygląda jak wymioty. Jak ja mam to tknąć?!
-A co to jest? - ośmieliłam się zapytać.
-Nie wiem. Po prostu jedz. Potem wrócę i cię zwiążę. - jej głos był przygaszony. Mówiła jak smutna, porzucona dziewczyna. 
Gdy stała już przy drzwiach odwróciła się tak, że mogłam dostrzec jej twarz. Była straszna! Szara i ponura. Zmęczona i zmarnowana. Miała ranę pod okiem, która wyglądała na świeżą. Z jej oka poleciała łza, którą natychmiast otarła. Na ręce miała ranę. Po nożu chyba.. 
-To, że on jest po twojej stronie nie znaczy, że ja też. Wiem po tu jestem. A teraz jedz. I lepiej zjedz wszystko. A tej łzy nie widziałaś. Zrozumiałaś?
Byłam tak wykończona męką w wymuszonej przez sznury pozycji, że chwile mi zajęło aż zrozumiałam co ona do mnie mówi ale dla niej to było za długo.
-Odpowiedz jak pytam - krzyknęłam.
-Zrozumiałam - odkrzyknęłam.
-Podnosisz na mnie głos? - wysyczała powoli się do mnie zbliżając. -Kim ty kurwa jesteś, żeby na mnie podnosić głos?! 
-Nie musiałaś się pierwsza wydzierać na mnie. - powiedziałam normalnym tonem opanowując emocje.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić szmato! - powiedziała to i wymierzyła mi w policzek. Zabolało. Na pewno będzie ślad. Czerwony, bolący ślad.
-Dobrze, nie będę.
Po moich słowach odwróciła się i zmierzyła w stronę drzwi.
-Poczekaj - powiedziałam.
-Czego chcesz? - zapytała zirytowana.
-On? O kim mówiłaś?
-Mike.
Po tym wyszła trzaskając drzwiami.
Mike po mojej stronie?
Czy to jakaś pieprzona gra?!
O CO TU CHODZI!!
206.. 207.. 208.. 209.. 210.. 211.. 212..

______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

rozdział 16 cz.2 
postaram się aby w następnych rozdziałach było więcej akcji :)

jeżeli przeczytaliście rozdział proszę o opinię w komentarzu :) na prawdę to bardzo motywuje i chciałabym poznać wasze opinie

zapraszam do obejrzenia zwiastunu w zakładce "zwiastun" 
jeżeli chcecie być informowani to zapraszam do zakładki "informowani" 

x



czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 16 cz.1

-Co zrobimy?
-Nie wiem.
-Ale coś musimy zrobić.
-Daj mi spokój!
-Nie krzycz. Miałeś powiadomić Alexa, że już mamy Amy. Zrobiłeś to?
-Czy ty.. powiedziałaś na nią po imieniu? Zawsze nazywałaś ją raczej "suką" albo "szmatą".
-Nie zmieniaj tematu. Alex wie?
-Nie odbiera telefonu. Później zadzwonię jeszcze raz.

Dość wyraźne, ciche głosy przedzierały się przez ciszę ciemnego, cuchnącego pomieszczenia w którym się znajdowałam. Rozpoznałam w nich kobietę i mężczyznę.
Głowa potwornie mnie bolała a ręce i nogi miałam związane grubymi sznurami.
Nie wiedziałam gdzie jestem.. Jak się tu znalazłam.. Kto tam rozmawia za ścianą.
Podniosłam głowę i byłam w stanie coś zobaczyć ponieważ pustkę pokoju oświetlały promienie światła przedzierające się z drugiego pomieszczenia przez szparę między drzwiami i podłogą.
Byłam tu tylko ja. Żadnego mebla, żadnego człowieka, obrazka na ścianie...
Leżałam na podłodze nie mogąc się poruszyć gdy głosy za ścianą znów się odezwały.

-Pójdę zobaczę, może się obudziła - powiedziała dziewczyna.
-Po tym co dostała nie powinna, ale idź, sprawdź.

Usłyszałam zbliżającego się kroki. Powinnam jeszcze spać. Szybko zamknęłam oczy i nagle otworzyły się drzwi waląc klamką w ścianę. Od tego dźwięku zadrżałam.
Światło przedostawało się przez moje powieki. Bałam się.. Bardzo się bałam..
Dziewczyna powoli się do mnie zbliżała aż w końcu stanęła nade mną tak, że czułam zapach jej okropnie słodkich perfum. Po chwili poczułam na swojej skórze jej oddech.
Starałam się zachować spokój. Udawałam przecież, że śpię. Udało mi się opanować oddech ale serce waliło mi jakby chciało rozerwać moją pierś, wyskoczyć i uciec jak najdalej od tej dziewczyny.
Nie wiem czy wiedziała że udaje ale zaczęła szeptać: "To, że ty zapomniałaś, nie znaczy, ze ja też. Nigdy nie zapomnę co zrobiłaś Liamowi i nie zdołasz się za to odpłacić."
W duchu zaczęłam panikować. Co teraz?! W co ja sie wkopałam!!
Po chwili jeszcze dodała: "Chyba, że.. Umrzesz po moich torturach."
Po tych słowach wstała i w jednej chwili przeszła mnie fala bólu. Kopnęła mnie w brzuch zapewne z całą siłą i nienawiścią jaką miała. Zrobiła to ponownie a ja już nie miałam siły udawać i zaczęłam krzyczeć. Moje wrzaski widać ją bawiły, bo zaczęła mnie przedrzeźniać i śmiać się jednocześnie.
Bolało. Okropnie bolało. Czułam jakby żołądek powędrował pod moje gardło raniąc po drodze wszystkie napotkane narządy.
Po trzecim kopnięciu złapała mnie za włosy, a ja skrępowana sznurami nie miałam się jak uwolnić. Uderzyła moją głową o ścianę a rzeczywistość powoli zaczęła się oddalać.
Już nie walczyłam.Nie miałam siły i ochoty.
Chciałam przestać czuć. miałam wrażenie, że zaraz umrę.
Czułam pustkę w głowie i echo śmiechu dziewczyny obijające się o krawędzie mojej czaszki. Wydawało się jakby dochodziło z bardzo daleka.
Puściła mnie w końcu. Rzuciła mną o podłogę.
Powoli traciłam świadomość. Wszystko się oddawało.
Ostatnie co usłyszałam to krzyk chłopaka.


______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

część pierwsza rozdziału 16 tak na rozgrzewke po bardzo długiej przerwie

przepraszam


jeżeli chcecie być informowani zapraszam do zakładki "informowani"
zapraszam do obejrzenia zwiastunu. link w zakładce "ZWIASTUN"



środa, 11 września 2013

Rozdział 15

-Sebastian, kto?!
Nawet nie drgnął.
Złapałem go za bluzę i przysunąłem bliżej. Bał się. I dobrze.
Zamknął oczy ale po dłuższej chwili je otworzył.
Zabrałem od niego rękę.
Odetchnął.
-Mike i Alex - powiedział cicho. No oczywiście a któż by inny. -Ale to nie ma znaczenia - wykrzyczał.
-Ciszej! - przerwałem mu bo kilka osób zaczęło na nas patrzeć podejrzliwie chociaż staliśmy w cichszej części parku.
-To nie ma znaczenia - powiedział ciszej i spokojniej.
-Właśnie, że ma. Stary, znamy się długo. Nigdy cię nie okłamywałem. Teraz też nie kłamie a ty wierzysz jakimś dwóm gościom, którzy mnie nienawidzą?!
Chciał mi uwierzyć. Widać było, ale bał się.
-Możesz mi uwierzy. Wiem, że ci grozili ale nie musisz się bać.
-Skąd wiesz? - opuścił głowę.
-Sebastian. Znam ich. Nie wiem tylko jeszcze dlaczego to zrobili ale nie masz się co bać. Nic ci nie zrobią.
-Skąd wiesz?!
-Słuchaj, Amy jest teraz w moim domu a pod nim stoi podstawiony człowiek, który kontroluje sytuacje na moją prośbę. Pod twoim domem też mogą się pojawić. Wystarczy, że wykonam jeden telefon.
-Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz?
-Oh, serio?! Znowu mam ci tłumaczyć?!
Ten dzieciak jest głupi czy tylko udaje?
-Tak, tak wiem. Z tobą się przyjaźnie a oni mi nakłamali.
-Dobra, nie chcesz to nie wierz ale ja nie mam czasu. Obiecałem Amy, że szybko wrócę. Pewnie się martwi.
Odwróciłem się i zacząłem iść w stronę samochodu gdy Sebastian zawołał.
-Chcę jechać z tobą!
Spojrzałem do tyłu. Sebastian stał już kilka metrów ode mnie.
-Co? - spytałem.
Zaczął iść wolno w moją stronę uważnie się mi przyglądając.
-Słyszałeś. Mogę?
W sumie.... Czemu nie.
-No dobra. Ale rusz się! - krzyknąłem bo się zatrzymał.
Wsiedliśmy od samochodu. Sebastian przez całą drogę nie odezwał się ani słowem. Zaparkowałem pod domem. Obok płotu stało auto Andy'ego.
Szyba była otwarta..
Podszedłem do samochodu i rzeczywiście zobaczyłem go z całą zakrwawioną twarzą i dziurą w głowie!!
Chwila, chwila...
To co zobaczyłem, oszołomiło mnie. Muszę sobie wszystko poukładać!

Przyjeżdżam z Sebastianem.

Andy nie żyje.

Amy... Co z Amy ?!?!?

Szybko ruszyłem w stronę drzwi wejściowych. Sebastian coś krzyczał, ale nie wiem co.. Teraz myślałem tylko o Amy. Nikt nie zabijałby Andy'ego bez powodu..
A powodem była Amy !!
Otworzyłem drzwi i za chwilę znalazłem się w rozwalonym salonie..
Zdjęcia z półek były pozwalane na podłogę a szybki w nich były rozbite. Książki z regały leżały teraz w najróżniejszych miejscach pokoju - na stole, w kącie, na podłodze, na szafie! Kanapy były w nieładzie, przesunięte ze swojego miejsca. Szklany stolik był lekko zbity z jednej strony i również nie na swoim miejscu a na nim leżały różne książki i jakaś karteczka. Podszedłem i chwyciłem ją drżącą ręką. Była różowa i pachniała... perfumami Amy!!
Było na niej napisane:
"No, witaj. 
Wybacz bałagan ale twoja dziewczyna 
nie wykazała chęci pomocy przy
związywaniu jej ciała. Hihi.
                   
                              Lola"
-Lola? - zapytał stojący za mną Sebastian drżącym głosem.
Nie odpowiedziałem chociaż doskonale wiedziałem kim ona jest.

-O co tu chodzi?

Musiała zabrać Amy.

-Wiesz kto to jest? 

Nie, no, na pewno zabrała Amy.

-Wiesz kto to jest ?

-Justin?

Pytanie tylko brzmi.... DLACZEGO?

-Stary słuchasz mnie?
-Sebastian skończ gadać! Muszę pomyśleć. - zamknął się chociaż widac było, ze był zdenerwowany i chciał odpowiedzi natychmiast.

Justin skup się! Dobra. Od początku.

Mike, Liam, Lola - przyjaciele.

Liam i Lola - para.

Ja zabijam Liama. O Amy nikt nie wie.

Mike chce się zemścić. Współpracuje z Alexem.

Ich plan się nie udał.

Do współpracy zapraszają Lolę Hartenwood, która też zna się na tej branży.

Andy nie żyje.

Amy nie ma.

Od razu z kieszeni wyjąłem telefon i zacząłem szukać numeru. Sebastian chyba uznał to za dygnał, ze przestałem myśleć i znowu zaczął zadawać pytania: "co się dzieje", "o co tu chodzi", "gdzie moja siostra". 
Przerwałem mu.
-Sebastian! nie wiem gdzie Amy. Nie wiem co się dzieję ale nie pomożesz tymi pytaniami na które nie znam odpowiedzi. 
Zamilkł ale po jego policzku spłynęła łza. Szybko ją wytarł i odwrócił się. Pewnie żeby się uspokoić.
Wcisnąłem zieloną słuchawkę a ciemny, chłodny głos odezwał się już po pierwszym sygnale.
-Co się dzieje?

______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

tak jak obiecałam :) w środę rozdział :) 
teraz postaram się co tydzień w środę dodawać rozdziały. 
jak wam sie podoba? 
komentujcie skarby ! <3 
to na prawde motywuje ;')

KOCHAM WAS !!!

jak chcecie być informowani zapraszam wyżej do zakładki informowani :)
(informuje na tt, gg, ask)

jak wiecie mozecie mnie znaleźć 


KOCHAM WAS !!!!!!!!!!!























środa, 4 września 2013

Rozdział 14 część 2

Justin's POV

Odsunąłem włosy Amy ze mnie i jej twarzy. Pięknie wyglądała jak spała. Spokojnie i ostrożnie , żeby jej nie obudzić wysunąłem się spod niej.
Dochodziła 18:00 a ja musiałem jeszcze dojechać na miejsce spotkania z Sebastianem.
Udałem się do kuchni, chwyciłem szklankę z szafki i nalałem do niej wody. Ziemna ciecz przeleciała szybko w moim gardle dając mi uczucie chłodu i orzeźwienia. Poszukałem w kieszeniach kluczyków od samochodu i na szczęście były tam. Nie chciałem robić hałasu szukając ich.
Gdy szedłem do drzwi wyjściowych spojrzałem jeszcze raz na Amy. Jej twarz przykrywały więc nie widziałem jej wyrazu. Chwyciłem za klamkę i nie zdążyłem do końca otworzyć drzwi jak usłyszałem przerażający, głośny krzyk dochodzący z salonu. Natychmiast pobiegłem tam sprawdzić co się stało. Amy krzyczała i machała rękoma leżąc na łóżku. Dalej miała zamknięte oczy więc .. robiła to przez sen! Krzyczała tak głośno i przerażająco jakby ją obdzierali ze skóry!!
Uklęknąłem obok niej, złapałem ją za ręce na co szarpnęła się mocno i zaczęła mnie nimi okładać! Złapałem ją stanowczo za dłonie żeby ją uspokoić. Mogła sobie zrobić krzywdę. Już nie krzyczała. Otworzyła szybko oczy i spojrzała na mnie. Odetchnęła z ulgą.
-Kochanie o co.. - przerwała mi mocno mnie tuląc.
Zaczęła płakać. Dłonią pocierałem jej plecy. Powoli się uspokajała.
-Amy...
-Przepraszam - powiedziała przez łzy.
Odsunąłem ją lekko od siebie żeby móc spojrzeć na jej twarz.
-Za co?
-No..... bo ..... - ciężko oddychała przez płacz i nie mogła płynnie mówić. -Przeze..... mniee..... musisz..... zaaabijać.
Co?! Ona mysli, że to przez nią?! Przecież gdyby nie pracowała dla Alexa to i tak bym musiał to robić. Jak mogła wogóle tak mysleć?!
-Amy. Spójrz na mnie.
Była lekko oszołomiona. Jej wzrok błądził w różne strony. Oplotłem jej brode moimi palcami i przytrzymałem tak żeby jej wzrok zatrzymał się na mnie.
-Nie wolno ci tak myśleć. Nic nie stało się przez ciebie. Wiem, że siedzimy w tym bagnie ale dzięki temu ma ciebie.
Jej wzrok był niepewny, ale w końcu zamknęła oczy i mocno mnie przytuliła.
-Słuchaj Amy, muszę teraz iść ale może zawioze cię do Belli. Nie będziesz sama.
-Nie. Zostanę. Tylko proszę wróć szybko.
-Dobrze kochanie - uśmiechnąłem się pociesznie. Ona odwzajemniła uśmiech. Wytarłem kciukiem łze z jej policzka i wstałem.
Amy spowrotem się położyła więc przykryłem ja kocem i włączyłem po cichu telewizor a pilot położyłem tóż obok łóżka. Jeszcze raz sprawdziłem czy wszystko dobrze i wyszedłem z domu.
Było jeszcze jasno. Otworzyłem drzwi od samochodu i wsiadłem. Włożyłem kluczyki do stacyjki i je przekręciłem. Odezwało się moje najlepsze autko! Otworzyłem schowek i wyjąłem z niego papierosa i zapalniczke. Paliłem tylko wtedy kiedy musiałem się rozluźnić ale nigdy nie zrobiłem tego przy Amy bo wiem, ze tego nienawidzi.
Wyjechałem z podwórka prosto na droge. Do spotkania z Sebastianem zostało jakieś 10 minut. Dzieciak jest bardzo punktualny. Miałem do celu jakieś pół godziny drogi więc jechałem bardzo szybko.

***

Zaparkowałem niedaleko parku. Przeszedłem się kawałek aż dotarłem do polanki z placem zabaw i ławkami. Zwykły park. Pod jednym drzewem stał Sebastian w luźnych jeansach i fullcapie a w buzi miał papierosa. Przyspieszyłem kroku aż w końcu stanąłem przed nim. Złapałem za papierosa i wyszarpnąłem mu go z ust.
-Co cholery - wydarł się na mnie machająć rękami.
-Czy cię popierdoliło?!
-Serio, Bieber? I kto to mówi?! Facet, który zabija, wciągnął w to swoją dziewczynę a do tego zaplanował wypadek po którym straciła pamięć tylko dla tego, że nie chciała się z nim pieprzyć!
-Że co?! Sam to wymysliłeś czy ktoś ci pomógł?
-Co? Myślałeś, że się nie dowiem huh?! - przysunął się bliżej mocno gestykulując rękoma.
Złapałem go za nie i mocno ścisnąłem. Zęby miał zaciśnięte a ręce próbował wydostać spod ucisku moich.
-Opanuj się!
Kiedy przestał się szarpać puściłem go a ten od razu odsunął się i poprawił bluzę. Patrzył na mnie z przerażeniem. Musiałem mówić cicho więc jeszcze bardziej przysunąłem się do niego.
-Słuchaj, dobrze wiedziałeś czym się zajmuje. Nie wiem kto ci naopowiadał takich bajek jaki mi opowiedziałeś. To kłamstwa!!! Amy była w tym interesie wcześniej i kurwa ! Kocham ją! Pomyśl troche, raczej nie chciał bym jej zabić co?! A już na pewno nie dlatego, że nie chciała ze mną uprawiać seksu.
Jego twarz wyrażała niepewność.
-Ostrzegali mnie, że możesz tak powiedzieć. Znowu kłamać!
-Kto? -wysyczałem.

______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

przepraszam....

przepraszam, że tyle czasu nie było rozdziału ale zrozumcie proszę... prawie do końca wakacji nie było mnie w domu a jak byłam to te 3 ostatnie dni i to były przygotowania do szkoły... 

teraz rozdziały postaram się dodawać regularnie. np . zawsze w środy. 

jak wam się podoba rozdział ?

kocham was <3 


przepraszam za wszelkie błędy.




czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 14 część 1.

Na łóżku siedział mężczyzna w którego wpatrywał się Justin wściekłym spojrzeniem.
-Hej Jaxon - powiedział Justin do chłopca.
-Justin! Tęskniłem za tobą!
-Co wy tu robicie?
-Tata mnie tu zabrał bo chciałem zabawki!
A więc ten mężczyzna.. to tata Justina a mały chłopiec to jego brat.
-Dobrze. Patrz Jaxon - odwrócił ich tak, że obaj patrzyli na mnie - to Amy. Pamiętasz?
-Jasne! - uśmiechnął się szeroko i podbiegł do mnie. Mocno mnie przytulił a ja zrobiłam to samo. Kochany był!
Justin podszedł do swojego ojca i cicho coś szeptał.
-Patrz Amy! Tata mi kupił taki samochód i on jest na pilota!
-Jak super! Co jeszcze masz?
Jaxon zaczął mi opowiadać a ja kątem oka zobaczyłam, że Justin idzie w moją stronkę a jego ojciec szedł od razu za nim.
-Chodź Jaxon, idziemy do domu - zwrócił się do niego ojciec.
-Ale ja chcę się pobawić z Amy!
-Przyjdę po ciebie innym razem Jaxon - wtrącił się Justin.
-Obiecujesz? - maluch spojrzał na niego swoimi wielkimi oczyma.
-Obiecuję - poczochrał jego blond włoski.
Tata chłopaków złapał Jaxona za rączkę po tym jak on mnie i Justina przytulił. Zeszli na dół i krzycząc "papa" wyszli z domu.
Justin podszedł do mnie i chwycił za dłonie.
-To co robimy?
-Um .. nie wiem..
Zbliżył się do mnie powoli. Pocałował mnie w policzek a potem mokrymi pocałunkami schodząc na moją szyje.
-No ja też nie wiem - wyszeptał mi do ucha.
Czułam jak moje ciało sztywnieje pod wpływem jego oddechu i dotyku. To zadziwiające jaki miał na mnie wpływ.
Jego wargi powoli dotarły do moich zostawiając po drodze kilka mokrych śladów na mojej drżącej skórze. Zaczęły je muskać najpierw powoli ale potem szybciej i stanowczo. Justin językiem przejechał po mojej dolnej wardze prosząc o pełny dostęp. postanowiłam, że trochę się z nim podroczę i nie rozwarłam warg. Hihi. Zachichotałam mu w usta. On na to spojrzał prosto w moje oczy próbując odgadnąć o co mi chodziło ale nie przestał muskać moich warg. Nie namierzał rezygnować. Jego wargi teraz całowały moją szyje. Odchyliłam głowę żeby miał większe pole do popisu. Przygryzałam wargę z podniecenia. Justin mocniej zassał moją skórę na co jęknęłam a on się zaśmiał. Kontynuował.
Ręce przeniosłam na jego ramiona. Były silne i umięśnione.
Oderwał sie od mojej szyi i spojrzał w moje oczy. W jego było zadowolenie, radość i widać było iskierki. Cudowne uczucie - widzieć go takiego.
Zaczął jeździć rękoma po moich placach i bokach. Zjechał nimi niżej i ścisnął rękoma moje pośladki tak, że z podniecenia jęknęłam i otworzyłam usta. Korzystając z okazji wsunął mi język do buzi i zaczął mnie całować. Ocieraliśmy się o siebie i robiło się gorąco. Brakowało mi oddechu.
Odsunęłam go od siebie i oparłam się o ścianę. Justin zrobił to samo obok mnie. Łapaliśmy powietrze uśmiechnięci.
-My.. um.. - zaczęłam.
Po chwili gdy się nie odezwałam zrobił to Justin.
-Tak kochanie?
-To my jesteśmy .. no wiesz - patrzyłam w jego cierpliwe oczy - um.. chłopakiem i dziewczyną? No wiesz parą.
-Myślałem, że tak.
Uśmiechnęłam się do niego. Szczerze chciałam, żeby tak powiedział bo sama nie miałam odwagi. A Justin.. On mnie kocha. A ja jego? Nie wiem.. Wiesz. Nie wiem. Amy oszukujesz się. Wcale nie! Spadaj z mojej głowy! Przykro mi, zawsze tu będę. Ugh! Zamknij się!
O Boże. Kłóciłam się sama ze sobą.
Kocham go czy nie? Chyba zawsze go kochałam i podświadomie pamiętałam po wypadku. No i czuje coś do niego ale czy to jest miłość? Chyba tak. Chyba? Napewno!
-Kocham go.
-Kogo? - zmieszany Justin spojrzał na mnie. Chyba widział moją niemą kłótnie.
-Ciebie! - krzyknęłam i mocno go przytuliłam. Oplótł mnie rękoma lekko oszołomiony.
-Też cię kocham - wyszeptał w moje włosy.
Zostaliśmy w tej pozycji chwilkę. Ale w końcu JuJu odsunął mnie lekko od niego. Spojrzał mi w oczy i powiedział:
-Dzisiaj będę musiał wyjść.
Zmarszczyłam brwi.
-Gdzie?
-Spotkać się z Sebastianem.
-O.. No okej. A ja mam tu zostać?
-Tak - pocałował mnie w czoło. - Dasz radę?
Przytaknęłam chociaż wiedziałam, że nie będzie mi łatwo. Opuściłam głowę i zamknęłam oczy. Justin zauważył to i potarł moją dłoń kciukiem. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam zmartwienie.
-Kochanie, muszę iść ale wrócę jak najszybciej i będziesz tu bezpieczna.
-Okej.. Na którą idziesz?
-Na 18:00.
-To jeszcze 3 godziny.
Przytaknął.
Spojrzałam przed siebie. Były tam ciemne drzwi. Spojrzałam na Justina z pytaniem w oczach czy mogę tam wejść. Zrozumiał mnie i pokiwał głową unikając mojego wzroku.
Weszłam do pokoju o ciemnych drzwiach. Ujrzałam ciemno-brązowe ściany a na nich plakaty różnych raperów oraz zdjęcia rodzinne Justina. Podeszłam bliżej do ściany na której były zdjęcia - bo była taka tylko jedna.
Na jednym zdjęciu z czerwoną ramką była mała dziewczynka z kobietą. Zgaduję, że to Jazzy i Pattie. Na innym byli wszyscy - Pattie, tata Justina, Justin, Jazzy, Jaxon, Jazzy i ..Alex. Widać było, że nie był zadowolony ze stania tam i pozowania. Spojrzałam na największe zdjęcie, które było też na samym środku wielkiej ściany. Byli na nim dwaj chłopcy stojący obok siebie na tle jakiegoś jeziora. Jeden był młodszy i mniejszy od drugiego. Ten pierwszy stał z wesołym uśmiechem a drugi obojętnie i chyba chciał stamtąd jak najszybciej uciec. Karmelowe oczy mniejszego chłopca świeciły i od razu poznałam w nich mojego cudownego Justina.
Poczułam ciepłą dłoń na mojej. Odwróciłam się do Justina.
-To ty i Alex na zdjęciu? - wskazałam na zdjęcie za mną.
Opuścił głowę i lekko nią pokiwał. Natychmiast ja uniosłam dłonią.
-Co się stało?
-nic kochanie - jego ręce błądziły od moich dłoni do ramion i odwrotnie. Unikał cały czas mojego wzroku. Był wyraźnie smutny.
-O co chodzi? Justin możesz mi powiedzieć.
-Um.. Podoba ci się pokój? - zapytał wyraźnie chcąc uniknąć tematu. Nie męcz go teraz. Dobrze. Dam mu spokój. Może kiedyś sam mi powie.
Rozejrzałam się jeszcze po pokoju żeby móc mu odpowiedzieć na pytanie. Po dwóch jego stronach stały duże łóżka z jasną pościelą, jednak tylko nad jednym były zdjęcia. Nad drugim było pusto.
-Dzieliłeś ten pokój z... - przerwał mi.
-...z Alexem.
-To twoja strona prawda? - wskazałam na łóżko nad którym yły zdjęcia i plakaty.
-Tak Alex nic nie chciał.
-On tutaj przychodzi czasami.
-Nie od kilku lat go tu już nie było.
-A pokaże się jeszcze?
Justin zrozumiał o co mi chodzi i przysunął się do mnie bliżej i złapał czule za twarz. Wyszeptał patrząc mi w oczy:
-Jesteś bezpieczna Amy.
Popatrzyłam na niego jeszcze chwilę ale zaraz się do niego przytuliłam. Dobrze było czuć przy sobie jego ciepło, jego ciało, jego uczucie. Czułam się bezpieczna i kochana. I to takie wyjątkowe czuć, że jest przy tobie ktoś kogo możesz przytulić w złej chwili i czuć, że ta osoba cie zawsze obroni i będzie z tobą bez względu na wszystko.
-Dziękuję Justin. - powiedziałam szczerze.
-Nie masz za co królewno.
Zarumieniłam się na sposób w jaki mnie nazwał. Uśmiechnęłam się, złapałam go za dłoń i pociągnęłam w dół schodów. Weszliśmy do pokoju o jasnych ścianach. Były tu dwie ciemne kanapy, telewizor, półki z wieloma książkami i wiele zdjęć. Niektóre wisiały, niektóre stały na półkach. Było tu też wiele ozdób.
Justin usiadł na kanapie i poklepał miejsce obok na znak żebym usiadła.
Zrobiłam to.
Objął mnie ramieniem a wtuliłam sie w jego pierś. Justin włączył telewizor. Akurat leciała jakaś komedia. Zaczęliśmy oglądać wtuleni tak w siebie.
-Kocham cię - wyszeptał mi do ucha na co się zarumieniłam i zachichotałam.
Mam najcudowniejszego chłopaka na świecie !

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

hej kochani. 
postanowiłam , ze ten rozdział podzielę na dwie części.. 
około 10 sierpnia powinna sie pojawić druga część :)
 kocham was bardzo mocno <3
i przepraszam, że nie dodaje rozdziałów ;( 
miłych wakacji skarbeczki <3

w razie pytań znajdziecie mnie tu i tu

jesteście wspaniali kocham was mocno mocno mocno !! <3 

ps. wybaczcie mi za błędy ...

aa ! zapomniałabym :D wpadajcie do zakładki "zwiastun" bo moje opowiadanie już go ma :D 

kocham was <3 

wtorek, 30 lipca 2013

PRZEPRASZAM

Cześć Skarby .
 Słuchajcie . 
Nie wiem czy w wakacje pojawią się rozdziały ponieważ nie mam czasu na pisanie no i rzadko jestem w domu więc nie mam jak dodawać rozdziałów. 
Może pod koniec sierpnia. 
Przepraszam was. 
Na prawdę. Jak tylko będę mogła i miała napisany rozdział to dodam . 
Teraz w piątek wyjeżdżam ale mam prawie napisany 14 rozdział. MOŻE uda mi sie dodać . 
Postaram się . 
PRZEPRASZAM WAS !!