sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 16 cz.2

Teraz już nic nie miało sensu. Zimna, twarda podłoga opierająca się o mój policzek. Cuchnące, wilgotne pomieszczenie. Ta pustka..To nie było istotne.
Nie było ważne też to, że nie wiem ile tu leżę. Obudziłam się nie dawno. A może dawno..
Pochłonięta tą pustką straciłam poczucie czasu.
Ile leżałam nieprzytomna? Dzień? Dwa? Może tydzień.. A ile czasu jeszcze tu spędzę?
W ciemni pokoju zadawałam sobie te pytania ale one też nie miały teraz znaczenia.

Niektóre zdarzenia pamiętałam jak przez mgłę. Jakieś wspomnienie ukazywało się przed moimi oczami ale zaraz znikało pozostawiając mnie z mnóstwem pytań w głowie.

Każdemu oddechowi, każdej sekundzie spędzonej tutaj towarzyszyło pytanie: "co teraz ma znaczenie?"
Chciałam się stąd wydostać.. To było to? 
Ale po co się wydostać?
Do Justina.. Tak, to o niego chodzi. To on ma teraz znaczenie.
Wszystko co tu zrobię, zrobię dla niego. Dla jego uśmiechu, oczu, dla jego pocałunków. Aby znowu poczuć jego dłonie na moich. Aby mieć po co żyć..

Pomyślałam, że zacznę liczyć. Sekundy. Będę chociaż wiedziała ile czasu minie od "1". 
1.. 2.. 3.. 4.. 5.. 6.. 7.. 8.. 9..
Usłyszałam kroki. Dźwięk, stopniowo mocniejszy zbliżających się kroków.
Zaczęłam się trząść. Nie mogłam przestać!
Cholera! Amy! Opanuj się!
Ugh. Chciałabym!
Oczy miałam przez cały czas otwarte i wypatrywałam co się dzieje. Kto tu idzie!
23.. 24.. 25.. 26.. 27.. 28.. 
Po "28" otworzyły się powoli drzwi. Gd doszłam do "32" poczułam okropny zapach! Jakby stęchlizna!
Skrzywiłam się. Cuchnęło okropnie!!
Osoba w drzwiach zaśmiała się. Spojrzałam w górę. 
To była ta dziewczyna. Trzymała w ręku miskę z której wydobywał się przerażająca woń.
Położyła niechlujnie miskę obok mnie. Moc tego smrodu uderzyła mnie tak, że aż musiała odwrócić głowę w drugą stronę na co dziewczyna jeszcze bardziej się zaśmiała. 
Wyjęła długi, świecący nóż z czarnego pokrowca. W środku zaczęłam panikować ale na zewnątrz myślę, że nie dałam tego po sobie poznać. Oprócz drgawek, ale to mogłam zwalić na temperaturę w pokoju..
Dziewczyna przeszła za moje plecy.
Co ona teraz zrobi?
Zabije mnie?
W sumie.. może to i dobrze. Było by dobrze gdybyś nie musiała przekazać dla Justina bardzo ważnej rzeczy.
No tak. Więc powinnam panikować. Ale o dziwo nawet w środku się uspokoiłam. 
Dziewczyna, która pobiła mnie do nieprzytomności stoi za mną z wielkim długim nożem a ja już nawet się nie boje.
No, Amy. Ostatnia myśl w twoim życiu?
Um.. Nie wiem. Nie mogę nic wymyślić! W głowie mam pustkę. Wraz ze strachem chyba uciekły wszystkie uczucia a pozostała nicość..
Dziewczyna pochyliła się nade mną ale zamiast mnie zabić, przecięła liny krępujące moje nadgarstki a następnie te które trzymały moje łokcie.
-Jedz. - odezwała się. Nie był to taki rozkaz, że jak go nie spełnię to mnie zabije. Było to polecenie wynikające z.. obawy? Czy to była obawa? Czy to jest ta sama dziewczyna, która była tu ostatnio?
Powinnam spełnić jej "prośbę" jednak.. to tak śmierdzi!! i Wygląda jak wymioty. Jak ja mam to tknąć?!
-A co to jest? - ośmieliłam się zapytać.
-Nie wiem. Po prostu jedz. Potem wrócę i cię zwiążę. - jej głos był przygaszony. Mówiła jak smutna, porzucona dziewczyna. 
Gdy stała już przy drzwiach odwróciła się tak, że mogłam dostrzec jej twarz. Była straszna! Szara i ponura. Zmęczona i zmarnowana. Miała ranę pod okiem, która wyglądała na świeżą. Z jej oka poleciała łza, którą natychmiast otarła. Na ręce miała ranę. Po nożu chyba.. 
-To, że on jest po twojej stronie nie znaczy, że ja też. Wiem po tu jestem. A teraz jedz. I lepiej zjedz wszystko. A tej łzy nie widziałaś. Zrozumiałaś?
Byłam tak wykończona męką w wymuszonej przez sznury pozycji, że chwile mi zajęło aż zrozumiałam co ona do mnie mówi ale dla niej to było za długo.
-Odpowiedz jak pytam - krzyknęłam.
-Zrozumiałam - odkrzyknęłam.
-Podnosisz na mnie głos? - wysyczała powoli się do mnie zbliżając. -Kim ty kurwa jesteś, żeby na mnie podnosić głos?! 
-Nie musiałaś się pierwsza wydzierać na mnie. - powiedziałam normalnym tonem opanowując emocje.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić szmato! - powiedziała to i wymierzyła mi w policzek. Zabolało. Na pewno będzie ślad. Czerwony, bolący ślad.
-Dobrze, nie będę.
Po moich słowach odwróciła się i zmierzyła w stronę drzwi.
-Poczekaj - powiedziałam.
-Czego chcesz? - zapytała zirytowana.
-On? O kim mówiłaś?
-Mike.
Po tym wyszła trzaskając drzwiami.
Mike po mojej stronie?
Czy to jakaś pieprzona gra?!
O CO TU CHODZI!!
206.. 207.. 208.. 209.. 210.. 211.. 212..

______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

rozdział 16 cz.2 
postaram się aby w następnych rozdziałach było więcej akcji :)

jeżeli przeczytaliście rozdział proszę o opinię w komentarzu :) na prawdę to bardzo motywuje i chciałabym poznać wasze opinie

zapraszam do obejrzenia zwiastunu w zakładce "zwiastun" 
jeżeli chcecie być informowani to zapraszam do zakładki "informowani" 

x



2 komentarze:

  1. Chcę dalszą część. :D Zajebista akcja. Justin był mi zawsze obojętny jako piosenkarz i nigdy nie czytałam o nim ff, ale tak mnie coś zachęciło więc zaczęłam czytać twój i to był dobry wybór. :D

    OdpowiedzUsuń