czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 4

Ujrzałam w drzwiach mojego tatę.
-Amy! Co ty robisz?! Zejdź stamtąd natychmiast! 
Oderwałam się szybko od Justina i usiadłam po turecku na moim łóżku. Justin patrzył zły na mojego tatę. 
-O co panu chodzi? - wysyczał. 
Tata spojrzał na niego piorunującym wzrokiem. 
-Justin. Uspokój się. - tata powiedział cicho ale stanowczo. 
Musiałam się wtrącić bo gdyby wzrok mógł zabijać obaj by się pozabijali. 
-Ej! Chłopaki! Spokojnie. - wykrzyczałam. 
Justin się nie odezwał i zdenerwowany odwrócił wzrok. Chłód od niego bijący czułam nawet na moim łóżku. Nie widziałam go jeszcze takiego.. złego...
-Jak się czujesz kochanie? - wyrwał mnie z rozmyślań tata siadając na brzegu mojego łózka. 
-Dobrze się czułam póki się nie zaczęliście tak zachowywać - spiorunowałam go wzrokiem. Opuścił głowę i wyszeptał ciche "przepraszam" a Justin nawet nie zareagował.
-Pójdę do domu sprawdzić jak się czują mama i Sebastian - oznajmił mi tata. -Trzymaj się kochanie - dodał całując mnie w czoło. 
Justin dalej siedział bez ruchu wpatrzony w okno. Postanowiłam się do niego nie odzywać.
Przesiedziałam na łóżku cały dzień nudząc się. Justin nie patrzył już w okno ale dalej się do mnie nie odzywał. Ignorował mnie co bardzo działało mi na nerwy ale postanowiłam nie zaczynać kłótni. 

Wieczorem nie widziałam Justina w pokoju. Jakoś momentami przestawało mnie obchodzić co robi. Teraz najprawdopodobniej go tu nie było. W pokoju było ciemno, ze tylko niektóre rzeczy można było dostrzec. 
Zrobiło mi się nagle cieplej i poczułam drugie ciało obok mojego. To był Justin. Teraz się postanowił do mnie odezwać? Czy nie będzie się odzywać? Z każdą chwilą rozumiałam go coraz mnie.
-Justin.
-Spokojnie skarbie - uspokajał. No tak.. Byłam cała spięta..
-Justin. Wytłumacz mi - chociaż w środku tykała we mnie bomba na zewnątrz pozostałam delikatna.
-Co kochanie?
-Dlaczego się tak zachowywałeś przy moim tacie? I dlaczego mam wrażenie że już się poznałam? Justin.. Proszę. Wytłumacz mi - prosiłam. 
Jego oczy patrzyły na mnie starając się rozszyfrować moje emocje. Sama dokładnie nie wiedziałam co czuję więc on raczej też nie odgadnie. Jego ręka oplatała moją talie. Ja siedziałam z kolanami przy klatce oplatając je rękoma. 
-Jesteś pewna, ze chcesz znać całą prawdę? - spytał z niepokojem.
-Tak Justin. Chce już mieć jasność.
-To nie był twój pierwszy wypadek. Rok temu przydarzyło ci się dokładnie to samo. Nie umarłaś ale straciłaś pamięć. Przed wypadkiem... byliśmy razem. Kochałem ciebie a ty kochałaś mnie. Byliśmy na prawdę szczęśliwą parą. Mój brat Alex- to on próbował cię zabić dwa razy. Za pierwszym razem ponieważ nienawidził cię za to, że dawałaś mi szczęście. Nie udało mu się ciebie zabić, ale miałaś amnezję i zapomniałaś o mnie. Dlatego coś do mnie czujesz. Dlatego masz wrażenie, że już mnie poznałaś. 
-A mój tata? - spytałam cicho. 
-Twój ojciec obwiniał mnie za wszystko co ci się stało i nie pozwalał mi cię zobaczyć po wypadku. Potem się wyprowadziliście. Nie wiedziałem gdzie jesteś. Jednak po jakimś czasie cię odnalazłem i zacząłem obserwować ponieważ martwiłem się czy wszystko z tobą dobrze. 
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Ale.... My razem?! Co?! To nie możliwe................
-No ale.. Zapomniałam o tobie,nie byliśmy razem. Nie dawałam ci szczęścia. Dlaczego chciał zabić mnie jeszcze raz? 
-Ja i Alex mamy pewno interesy. Gdy cię odnalazłem i pilnowałem zaniedbałem je. Z niektórych jego poleceń się nie wywiązałem...  Dlatego postanowił mnie ukarać. 
-Ukarać zabijając mnie? 
-Tak Amy..
-Dlaczego?
-Bo dalej cię kocham - jego głos był przepełniony smutkiem. W jego oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie mogłam tego wytrzymać. Bez słowa, nie zwracając na Justina uwagi zeszłam z łóżka. Udałam się do łazienki i               
zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Zaczęłam płakać. To było dla mnie za dużo.Nie mogłam w to uwierzyć. Usłyszałam jak Justin stoi pod drzwiami i puka. 
-Amy.. Proszę się otwórz - płakał. Justin płakał. - Porozmawiajmy. 
-Justin.. Ja mam chłopaka. 
Nastała między nami długa cisza. 
-Wiem... - powiedział w końcu ze smutkiem. 
Wstałam i otworzyłam drzwi. Ujrzałam jego zapłakaną twarz i piękne, czekoladowe, mokre i czerwone od płaczu oczy. 
-Justin co teraz będzie? - otarłam kciukiem łzę z jego policzka. 
-Nie wiem Amy... Moich uczuć do ciebie nic nie zmieni ale.. to co czujesz ty pozostaje zagadką.
-Nie wiem co czuje Justin. - powiedziałam odwracając się od niego. Poczułam parę silnych, czułym ramion na mojej talii. 
-Będę na ciebie czekał choćby wieczność. Zawsze tu będę dla ciebie. - wyszeptał mi do ucha przysuwając się tak blisko, ze jego usta były milimetr od mojej twarzy. 
-Justin.. Możesz się dzisiaj położyć ze mną? Nie chce spać sama.. 
-Oczywiście kochanie - nadal szeptał. - Chodź - ciągnął mnie w stronę łózka. - Jesteś zmęczona. 
Położyliśmy się na łóżku. Moja głowa opadła na jego ciepły, umięśniony tors. Justin trzymał mnie mocno jakby od tego zależało całe jego życie. Czułam się przy nim bardzo dobrze i bezpiecznie. Czułam jak moje powieki robią się ciężkie. Zasypiałam. Zasypiałam z Justinem na łóżku szpitalnym. Z Justinem Bieberem który kiedyś był moją miłością. A może nadal jest? 
-Dobranoc piękna - usłyszałam szeptanie do ucha i od razu zasnęłam. 

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

no i mamy 4 rozdział :) przepraszam , ze wczoraj nie dodałam ale troche się posprzeczałam z mamą i nie miałam internetu ;/ za to , ze wczoraj nie było dzisiaj będą dwa !  5 po południu jak wrócę z próby :) 

skarby ... jeszcze nie ogarniam tego bloga i ostatnio przez przypadek usunęłam wszystkie komentarze !!!! przepraszam was :( 

jeżeli chcecie być informowani o rozdziałach zapisujcie się w zakładce informowani :) 

niektórzy mi powiedzieli, że za szybko rozkręca się akcja. w tym rozdziale Justin wszystko wyjaśnił i proszę bądźcie cierpliwi :)

komentujcie jak wam się podobało. pamiętajcie !! kocham was !!!

2 komentarze: