sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 5

-Justin, przestań się wygłupiać i podaj mi tą książkę.
-Oj, kochanie. Będziesz się teraz uczyć? Mamy iść do kina. Nie możesz się wyluzować?
-Do kina idziemy dopiero za 2 godziny. Teraz muszę się trochę pouczyć bo jutro mam ważny sprawdzian.
-No dobra - fuknął i oddał mi książkę.
-Dziękuję kochanie - uśmiechnęłam się szeroko.
Pociągnęłam go za rękę w stronę mojego łózka. Justin oparł się o zagłówek a ja położyłam głowę na jego klatce. Otworzyłam książkę i zaczęłam czytać małe literki poukładane w słowa, które za bardzo mnie nie obchodziły ale musiałam chociaż trochę poczytać bo trochę mi na ocenie zależało.
-Z czego się uczysz? - zapytał Justin bawiąc się moimi włosami.
-Z biologi. O anatomii człowieka. - powiedziałam a on zachichotał.
-Co? - zapytałam zdziwiona.
-Może ci pomóc? - uśmiechnął się porozumiewawczo. - Akurat ciało to mam jak sama ostatnio stwierdziłaś-gorące.
To prawda. Miał gorące ciało i cały był cudowny.
-Ha ha. Nie, dziękuję kochanie. Poradzę sobie.
-Dobra jak chcesz - łapiąc za pierś udał, ze go to zabolało.
Wróciłam do lektury.
-Kocham cię - wyszeptał po chwili.
-Hihi, też cie kocham Justin - odpowiedziałam chichocząc. Nie było mowy żebym się uczyła cały czas mnie rozpraszał.
Ośmieliłam się otworzyć oczy a ja ujrzałam ciemność. Poczułam parę ramion mocno przyciskających mnie do siebie. To był Justin. Dalej leżał obok mnie na szpitalnym łóżku i trzymał mnie mocno przy sobie.
A więc.. Ta sytuacja ze snu.. To był tylko sen.. To zdarzyło się na prawdę jak byliśmy razem czy to tylko moja wyobraźnia? Nie wiem... Zapytam go później jak się obudzi. Nie miałabym serca gdybym go teraz obudziła. Wyglądał tak słodko i spokojnie. Słyszałam jego cichy oddech i widziałam jak jego klatka podnosi się i opada w ustalonym rytmie. W jednej chwili wyglądał tak spokojnie a w drugiej nagle otworzył oczy, gwałtownie zszedł z łóżka i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Nie rozumiałam co się dzieje. Nagle Justin przeraźliwie krzyknął! Po tym wyszedł z sali. Wyszłam za nim. nie mogłam go zostawić widząc w jakim był stanie i pamiętając jego ostatnie wyjście. Otworzyłam spokojnie drzwi, którymi chwile wcześniej trzasnął Justin. Wyjrzałam za nie i zobaczyłam Justina siedzącego na szpitalnym krześle. Miał schowaną twarz w dłoniach i słyszałam jak płakał. Justin Bieber płakał. Szybko wyszłam z sali i zamknęłam za sobą drwi. Usiadłam obok niego. Objęłam go czule ramieniem.
-Justin - wyszeptałam mu do ucha. - Co się stało?
Nie odpowiedział. Przytuliłam go mocniej. On na mnie spojrzał. Jego orzechowe wielkie oczy wpatrywały się w moje wyrażając ból. Moje serce łamało się gdy widziałam jak cierpiał.
-Cieszę się że żyjesz Amy - powiedział w końcu.
-Justin, żyję i jestem tu przy tobie. Spokojnie - pocieszałam go.
-Nigdy nie ryczałem. Po twoim wypadku nie mogłem się pozbierać i miałem załamanie i po tym nie mogę opanować emocji. Przepraszam Amy. Zaraz się pozbieram.
-Justin, rozumiem cię - uśmiechnęłam się blado. -Dlaczego wybiegłeś?
-No bo ty...Ty nie żyłaś - powiedział poprzez łzy.
-Justin. Spójrz. Jestem tu. Żyje. To był tylko sen - mówiłam do niego a on słuchał. Czułam jak jego ciało się uspokaja a łzy przestają płynąć z jego oczu.
-Przepraszam cię za moje zachowanie. Musiałem cię przestraszyć.
-Ćsiii. Nie przejmuj się tym - otarłam kciukiem jego mokry policzek i przytuliłam go mocno.
Siedzieliśmy tak chwilę aż Justin się odezwał:
-Co się tobie śniło? Uśmiechałaś się przez sen.
Patrzył na mnie jak spałam?!
-Patrzyłeś na mnie?
-Tak. Znaczy.. Czasem się przebudzałem i widziałem.
-Um... No śniło mi się, że siedzieliśmy chyba u mnie w domu i zaraz mieliśmy iść do kina ale przed tym chciałam się jeszcze pouczyć o anatomii.
-A tak! Pamiętam to! - jego twarz od razu się rozpromieniła. Wyglądał tak pięknie.
-A wiec.. to moje wspomnienie... - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. - Justin.. - zwróciłam się do niego - może ja odzyskuje pamięć? Przyśniło mi się to co się na prawdę zdarzyło i to przed wypadkiem.
-To możliwe - powiedział po chwili namysłu. - Pamiętasz coś jeszcze?
-Nie.. Coś takiego zdarzyło mi się pierwszy raz.
-Jakby co to powiedz mi.
-Dobrze powiem - powiedziałam lekko się uśmiechając. -Obiecuję.
Nagle poczułam jak ciało Justina sztywnieje a jego wzrok skierowany jest w postać na końcu korytarza.
-Amy, idź do sali.
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
rozdział 5 !!!!!!!!!!! wiem że miał być wczoraj ;(  przepraszam ale nie dałam rady ;( 6 pojawi sie jutro :)
jak wam sie podoba rozdział ? komentujcie skarby:)

w razie pytań
mój ask: http://ask.fm/JuuuuuuustinBiebs
mój twitter: https://twitter.com/1880_alexandra


jeżeli chcecie być informowani to wejdźcie w zakładkę informowani :)


kocham was <3





1 komentarz: