wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 7

-NIE DOTYKAJ MNIE! - Amy krzyknęła gdy położyłem dłoń na jej ręce.
-Kochanie - powiedziałem spokojnie.
-PRZESTAŃ! ODSUŃ SIĘ! - krzyczała.
-Amy - podniosłem głos - posłuchaj mnie!
-Nie Justin. Nie chcę cię już słuchać - wypowiedziała to ze łzami w oczach chociaż widziałem, że się powstrzymywała. Znowu to zrobiłem. Doprowadziłem najważniejszą dziewczynę mojego życia do łez. Nienawidzę siebie.
-Amy.. Zdenerwowałem się, musiałem...
-...wyładować złość? A co jeśli ja stanę ci na drodze? Też mnie uderzysz?
-Oczywiście że nie! Co za głupoty przychodzą ci do głowy! Amy.. Po wypadku nie tylko ty poniosłaś obrażenia. Ja.. nie panuję nad emocjami. Musisz mnie zrozumieć.
-Justin ja się boję.
-Już nie masz czego. Uwierz mi. Kocham cię i nie skrzywdzę.
-A co z Mike'm? -starałem się nie wybuchnąć - zawsze jak o nim wspomnę będziesz wybuchał?
-Amy..
-Justin!! To jest mój chłopak, musisz się z tym pogodzić.
Nic nie odpowiedziałem. Nie chciałem już jej więcej ranić. Zaakceptuje to, że nie jest ze mną. Najważniejsze jest to, żeby była szczęśliwa. Jeżeli on da jej szczęście...
-Amy, chcę tylko żebyś była szczęśliwa. Jeżeli on to szczęście ci daje.. to nie zamierzam ingerować. - powiedziałem i wstałem z podłogi. Widać było, ze moje słowo wywołały u niej szok. Poczułem jak łza spływa po moim policzku. Musiałem się na nowo nauczyć chować wszystko w sobie. Nie dać niczemu wyjść na wierzch. Żadnym emocjom. Albo całkiem się ich pozbyć. Tak Justin. Pozbądź się uczuć. Zapomnij o Amy. Ona ma chłopaka. Musisz się pozbierać i żyć dalej. Ale jak bez Amy?
-Justin - usłyszałem spokojny, przepełniony smutkiem i złością głos Amy - przepraszam - powiedziała łagodniej.
-Nie przepraszaj - powiedziałem chłodno wycierając te cholerne łzy.
Usiadłem na moje łóżko patrząc się tępo w telefon. nie sprawdzałem go od wieków, ale i tak nikt nie dzwonił, nie pisał. Kiedyś pisałem do Amy i dostawałem od niej wiadomości. Była jedyną ważną osobą w moim życiu. Teraz nie mam już nikogo. Nie czułem smutku. Czułem złość, że nie ochroniłem jej od wypadku.
Moje rozmyślania przerwał odgłos zbliżających się głosów a potem otwieranych drzwi. Zobaczyłem jak w drzwiach stoi pani Jones i Sebastian. Ich wzrok najpierw padł na mnie a potem szukał Amy. Ona od razu podniosła się z podłogi wycierając łzy z policzków i podeszła do nich. Sam siadłem na brzegu łóżka żeby przyjrzeć się lepiej tej scenie.
-Amy, ty płakałaś?! - z niepokojem zapytała ja matka.
-Um.. Tak. Znaczy nie! Nie ważne.. Nic takiego..Nie przejmuj się tym.
-Nie dobrze kochanie -nie naciskała bo doskonale wiedziała, ze Amy tego nie lubi. -Rozmawiałam z lekarzem i jutro wypuszczają cię do domu.
-Tak, wiem. Był tu. Gdzie tata?
-Poszedł kupić mandarynki dla ciebie.
-O!! Ale super!!
-Jak się czujesz skarbie?
Amy zaczęła rozmawiać z mama a Sebastian powoli się do mnie zbliżał. Strasznie lubię tego dzieciaka. Zawsze jak przychodziłem do Amy to siadałem z Sebastianem i dawałem mu rady jak poderwać laskę z jego szkoły a Amy słuchała nas i tylko mu dogryzała. O tak. Oni są takim typowym rodzeństwem. Zazwyczaj jak byliśmy u Amy to raczej spędzaliśmy czas z Sebastianem. Jak chcieliśmy być sami to wychodziliśmy gdzieś albo szliśmy do mnie.
Sebastian stanął  przede mną. Patrzył mi w oczy. Nic nie powiedział tylko mnie przytulił. Odwzajemniłem ten przyjacielski uścisk.
-Dobrze cię znowu widzieć stary - powiedział do mnie.
-Ciebie też młody -potargałem mu włosy. Mimo, że miał tylko 14 lat to uwielbiałem go jak brata.
Wykonaliśmy nasz ustalony wieki temu ruch rękoma na przywitanie. Zobaczyłem jak Amy się nam przygląda ze zdziwieniem. No tak.. Nic nie pamięta. Posłałem jej szeroki uśmiech i podszedłem.
-Jak się czujesz? - zapytałem czule, patrząc jej w oczy i oplatając ją ramieniem.
Ona szybko wyrwała się spod uścisku i odsunęła ode mnie.
-Dobrze - odpowiedziała zmieszana i posłała mi mordercze spojrzenie.
No tak. Była tu jej mama. Przyglądała się sytuacji a ona przecież ma chłopaka.
-To dobrze - odpowiedziałem smutno.
-Justin, brachu,a ciebie kiedy wypuszczą? - Sebastian zapytał się mnie.
-Też jutro, ale podobno mają mnie zabrać dzisiaj na jakieś badanie - odpowiedziałem cały czas patrząc na Amy. Ona też się we mnie wpatrywała. Zobaczyłem strach w jej oczach. Ta dziewczyna była taka niezdecydowana. Ma chłopaka, odsuwa się jak ją obejmuje a teraz się o mnie martwi? Powinna się zdecydować.
-A to spoko. Ej Biebs. Musisz do mnie wpaść - gadał Sebastian
-Zobaczę co da się zrobić młody - powiedziałem. Raczej nie chciałem przychodzić do ich domu. Źle bym się czuł nie będąc już z Amy. Ale nie chcę urywać kontaktu z Sebastianem. Zabiorę go gdzieś. Może na kręgle... Albo na pizze!! O tak pizza to jest to!
Amy rozmawiała dalej z mamą od czasu do czasu spoglądając na mnie. Za każdym razem posyłałem jej puste spojrzenie.
Sebastian zajął się telefonem. Zobaczyłem, ze wypisuje cały czas SMS-y.
-Z kim tak piszesz Romeo? - zażartowałem.
-Z nikim - odpowiedział szybko.
-Sebastian. Mnie nie oszukasz. Co to za laska?
-Lauren. Z mojej szkoły.
Drzwi się nagle otworzyły z trzaskiem.
-Bieber?! Co ty tu do cholery robisz?! - powiedział cholernie wkurwiający męski głos. Od razu w nim rozpoznałem tego, który zabrał mi Amy.
__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
no i jest rozdział 7 !!
przepraszam że tak długo musieliście czekać ;(


jak wam sie podoba? komentujcie !!!!!!!!


jak chcecie być informowanie wchodźcie w zakładke informowani :D


pytania?
ask: http://ask.fm/JuuuuuuustinBiebs
twitter :https://twitter.com/1880_alexandra

KOCHAM WAS

*za błedy przepraszam ;(


3 komentarze:

  1. łooo ciekawe co sie wydarzy ! super <333

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny..czekam na kolejny..:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :) Prosiłaś o opinię, no więc:
    Na początku wydawało mi się, że wszystko za szybko się dzieje, no ale dalsze rozdziały mi uświadomiły, dlaczego tak było :D Fabuła jest bardzo ciekawa, i z chęcią będę czytać dalej :) Mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach na asku?

    Pozdrawiam, Ania x
    [light-fanfiction.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń